czwartek, 29 listopada 2012

Capitolo 3

Znikąd zaczęła dudnić głośna muzyka.
- Giulia... - pomyślałam i szybko wyszłam z pokoju.
Zaczęłam walić w drzwi siostry drąc się:
- Giulia! Otwieraj te drzwi do jasnej cholery!
- Są otwarte tłumoku!
Nacisnęłam klamkę i wbiegłam do pokoju, przyciszając muzykę.
- Zgłupiałaś?! Do końca cię pojebało? O 3:00 w nocy?!
- Czemu nie? Ja nie mogę spać w swoim łóżku, to ty nie będziesz w ogóle spać.
- To idź spać do salonu! Albo sobie pościel zmień inteligencie! - krzyknęłam na wyjściu i wyszłam. Kilka razy się to powtarzało. Dopiero o 5:00 mogłam spokojnie zasnąć. Jednak długo nie pospałam. O 7:00 moja kochana siostrzyczka przyszła i zaczęła latać po całym pokoju wydzierając się:
- Valentina! Wstawaj, wstawaj, wstawaj, wstawaj, wstawaj, wstawaj!!!
- Mmm... Giulia... spierdalaj! Nie spałam całą noc!
- To sobie wypij litr energetyka.  Déjà vu, co nie, Valentina? - zaśmiała się szyderczo i ściągnęła ze mnie kołdrę.
- Giulia!
- Co?!
- Wyjdź! Zostaw kołdrę!
- Haha! Jebie cię coś dziewczynko! - powiedziała i zaczęła uciekać.
Naturalnie bym za nią pobiegła, ale teraz nie miałam sił, żeby za nią biec.
Wróciła się.
- Czemu za mną nie biegniesz? - spytała z udawaną smutną miną.
- Bo jestem zmęczona!
- Życie! - podbiegła do mnie, ściągnęła z łóżka i staszczyła po schodach, obijając mnie o ścianę.
- Giulia! Co ty do kurwy nędzy robisz? - krzyknęłam oburzona.
- Masz. Wypij. Do dna. - powiedziała, podając mi litrową butelkę napoju energetycznego.
Zrezygnowana, wypiłam zawartość butelki. Po jakichś 10 minutach byłam rozbudzona i gotowa do przeżycia kolejnego dnia. Odświeżyłam się jak zawsze, ubrałam, zjadłam śniadanie i poszłam do Chiary. Przywitała mnie jej mama.
- Buongiorno!  Chiara? - uśmiechnęłam się pytając, czy jest Chiara.
Kobieta potwierdziła obecność córki i zaprosiła mnie do środka. Zaprowadziła mnie do salonu, gdzie Ivo grał w Just dance 4.
Usiadłam na kanapie i zaczęłam przyglądać się tańczącemu chłopakowi.
- Ciao Tina! Jak tam? - powiedział.
- Ciao! Skąd wiesz, że tu jestem?
- Czuć twoje perfumy. - odwrócił się i puścił do mnie oczko.
Zaśmiałam się.
- Chcesz zatańczyć? - spytał pokazując ruchem głowy na telewizor.
- Pewnie. - uśmiechnęłam się i podeszłam do telewizora.
- Jaka piosenka?
- Florida - Good Feeling.
W połowie zauważyłam kątem oka, że na sofie siedzi już Chiara. Zakończyliśmy taniec, a ja podeszłam do dziewczyny, witając się.
- Możemy iść? - spytała.
- Pewnie. Chodźmy.
Wyszliśmy z domu i ruszyłyśmy w stronę centrum handlowego.
Gdy każda była już obkupiona, zasiadłyśmy w kafejce.
- Wiesz... za tydzień lecę na wakacje do cioci. Chce się ze mną bardzo zobaczyć. Pozwoliła mi wziąć 2 osoby. Może ty i Ivo chcielibyście ze mną spędzić 2 tygodnie w Londynie? - zaczęłam.
- To by było ekstra! Mówisz poważnie? - zachwyciła się.
- No pewnie!
Rozmawiałyśmy jeszcze trochę o Londynie. Po wypiciu zawartości filiżanek i zjedzeniu ciastka opuściłyśmy budynek i skierowałyśmy się do domu. Pożegnałam się z Chiarą i weszłam do domu, gdzie pobiegłam do pokoju zostawić torby. W pokoju zastałam Giulię.
- Co tu robisz? - spytałam dociekliwie.
Wstała i popatrzyła się na mnie.
- Nic.
- Ah taak? To po co ci ta sól?
Popatrzyła na solniczkę i szybko schowała za siebie.
- Jaką sól? Przecież ja nic nie mam.
- Wynocha.
Siostra wyszła, a ja schowałam ciuchy i zeszłam na dół na kolację.
Podczas posiłku panowała niezmierna cisza, zupełnie nie jak u nas w domu.
W końcu odezwałam się:
- Co tak cicho?
- A jak ma być? Głośno? - zaśmiała się mama.
- No bo zawsze, rozmawialiśmy.
- A teraz nie rozmawiamy? - zawtórował mamie, tata.
Roześmialiśmy się. Posprzątałam po posiłku i postanowiłam pójść pobiegać.
Przebrałam się w strój do biegania i wyszłam. Wstąpiłam do sklepu po wodę, po czym pobiegłam dalej. Nagle znikąd pojawiła się dziewczyna na rolkach. Wjechała we mnie co spowodowało kolizję.
- Przepraszam. - zaczęłam.
- Nie, to ja przepraszam, nie zauważyłam cię. - wstała i podała mi rękę, abym i ja wstała.
- Jestem Valentina. Ale krócej może być Tina. - uśmiechnęłam się.
- A ja Sara. Miło cię poznać. - odwzajemniła uśmiech.
Nastała głucha cisza. Żeby nie ciągnąć tego dłużej, pożegnałam się z dziewczyną i ruszyłam dalej. Jeszcze dalej spotkałam Ivo z jego kolegami. Ruchem ręki pokazał, żebym podeszła.
Jak poprosił, tak zrobiłam. Przedstawił mnie swoim znajomym.
- Tina. To jest Alessio i Gianmarco. Chłopaki, to jest Valentina.
- Piacere. - podałam każdemu rękę.
Przyłączyłam się do nich. Poszliśmy razem na lody, a potem spacerowaliśmy pięknymi uliczkami Turynu.
Zbliżała się 23:00. Rodzice zaczęli już do mnie wydzwaniać. Szybko odebrałam i powiadomiłam, że już wracam. Przyjaciele chłopaka poszli w swoją stronę, a my w swoją.
Cały czas miałam wrażenie, że ktoś nas śledzi, obejrzałam się i faktycznie ktoś za nami szedł. Nagle zawiało chłodnym wiatrem, a ja zatrzęsłam się z zimna. Ivo, widząc to, zdjął swoją bluzę i założył na mnie, po czym mnie przytulił. Czułam się bezpiecznie w jego ramionach. Miałam już odchodzić w stronę moich drzwi, jednak chłopak złapał mnie za rękę, na co odwróciłam się, a on cmoknął mnie w policzek. Uśmiechnęłam się do niego.
- Buonanotte Ivo.
- Buonanotte Tina.
Weszłam do domu, gdzie standardowo umyłam się, przebrałam w piżamę i wskoczyłam do łóżka, gdzie sięgnęłam po telefon i zaczęłam SMS-ować z Ivo. Włączyłam telewizor, ponieważ nie lubię ciszy. Koło 3:00 zakończyliśmy naszą konwersację, a ja wygodnie położyłam głowę na poduszce rozmyślając o dzisiejszym wieczorze... cmok w policzek, tajemnicza osoba, która nas śledziła. Szybko odgoniłam myśl o tajemniczej osobie i zasnęłam z uśmiechem na twarzy.
_______________________________________________________
Rozdział 3. :D Komentować! :)
Mam do was pytanie: 
Macie może Just dance 3 albo 4 na Wii, albo znacie osobę, która ma?
Jak tak to odpowiedzcie mi jeszcze na drugie pytanie (x D):
Wii wykrywa w tej grze całe ciało, czy tylko rękę? :D

sobota, 24 listopada 2012

Capitolo 2

**

Obudziłam się o 10:00. Poszłam do łazienki, odświeżyłam się i ubrałam. Zeszłam na dół, gdzie moja rodzina spożywała posiłek. Przywitałam się i zasiadłam do stołu.
- Jakie masz dzisiaj plany? - spytała mama.
- No więc... teraz idę przejść się. Wstąpię do sklepu. Chcecie coś?
- Możesz kupić Nutellę! - wydarła się Giulia.
- To będzie twoja 6 w tym tygodniu. Zastopuj żarłoku! - wydrwiłam z niej.
- Spierdalaj! Jak nie kupisz to przekonasz się dzisiejszej nocy na co mnie stać! - zagroziła mi.
Zaśmiałam się dokańczając posiłek. Wstawiłam naczynia do zmywarki i wyszłam dając mamie buziaka, przybijając piątkę z tatą, a siostrze dałam w łeb. Po drodze spotkałam Ivo.
- Ciao Valentina! Gdzie idziesz? - przywitał mnie.
- Ciao Ivo! Wiesz, do sklepu idę. Siostra - żarłok chce Nutellę, a że ja wychodziłam to poprosiła mnie, bym kupiła. A ty, gdzie? - spytałam, a po chwili popatrzyłam na worek ze śmieciami i zaśmiałam się.
- Chyba nie masz nic przeciwko, bym wyrzucił te śmieci i poszedł z tobą, carina? - powiedział, uśmiechając się.
- Jasne. - puściłam oczko.
Pobiegł wyrzucić worek i szybko wrócił. Do sklepu daleko nie mieliśmy, jakieś 10 minut stąd.
Po drodze Ivo rozśmieszał mnie na wiele sposóbów, co, mogę przyznać wychodziło mu na dobre.
Nawet nie spostrzegliśmy, kiedy doszliśmy do sklepu. Minęliśmy wózki sklepowe, a Ivo się zatrzymał.
- Valentina! - popatrzył na mnie oczami kota ze Shreka, kiedy miałam brać koszyk.
- Eh... weź. - uśmiechnęłam się i odstawiłam obiekt na miejsce, a uradowany chłopak pokazał mi wózek, na znak, że mam wskoczyć do wózka.
- Hahaha! Jesteś niemożliwy!
- Naprawdę, nie robiłaś tak nigdy w Londynie z przyjaciółmi? - spytał zdziwiony.
- Nie miałam przyjaciół. - wypowiedziałam cicho i spuściłam głowę.
Widząc mój smutek, Ivo podszedł i przytulił mnie.
- Przepraszam... nie wiedziałem. - powiedział ze skruchą.
- To nie twoja wina. Nie masz za co przepraszać. Skąd miałeś wiedzieć. - oznajmiłam, odganiając od siebie złe wspomnienia i uśmiechnęłam się, po czym wskoczyłam do wózka i dodałam: - A teraz chodź. Trzeba się rozerwać!
Podbiegł do wózka i zaczął mnie pchać w stronę regałów.
- STOP! COFAĆ! Trzeba wziąć mleko. - rozkazałam, po czym zaśmiałam się.
Robiliśmy jeszcze kilkanaście takich przystanków. Rozpędziliśmy się, aż nagle zza regałów wszedł nam w drogę mężczyzna. Wyglądał na 35 lat. Wjechaliśmy w niego, przewracając wózek, jak i tego pana.
- Szybko! Zbierajmy i uciekajmy! - krzyknął Ivo.
Pozbieraliśmy produkty i uciekliśmy do kas. Szybko skasowaliśmy się i z zapakowanymi zakupami wybiegliśmy ze sklepu ze śmiechem.
- Woow! Jeszcze nigdy się tak nie bawiłam! - zaśmiałam się.
- A wiesz kto to był?
- Nie, kto?
- Wasz nauczyciel od matmy.
- O zgrozo!
- Haha! Ja myślę, że nawet twarzy nie zapamiętał. On swojej żony nie poznaje! - zaśmialiśmy się.
- Żartujesz?
- Nie! - krzyknął ze śmiechem.
- Hahaha! To dopiero musi mieć piekło na chacie jak pomyli swoją WŁASNĄ żonę z jakąś inną laską!
Droga powrotna, również była wesoła. Ivo opowiedział mi o szkole, do której miałam uczęszczać. Nauczyciele z jego opisów wydają się spoko. Rozeszliśmy się do domów, żegnając się słowami:
- Do zobaczenia!
Na wejściu rzuciła się na mnie siostra.
- Kupiłaś?!
- Tak. Zluzuj żarłoku.
- A kto powiedział, że ja to będę jadła? - powiedziała z diabelskim uśmieszkiem.
Zignorowałam ją i poszłam do kuchni rozpakować zakupy. Spojrzałam na zegarek.
- 13:30. Wow, jak ten czas szybko leci. - pomyślałam.
Mam jeszcze dużo czasu. Poszłam do salonu, gdzie siedziała Giulia, mama i tata.
Wepchałam się, przez co dostałam w łeb od siostry.
- Za co?! - krzyknęłam oburzona.
- Za gówno! Ja tu siedziałam pindo!
- No to już teraz nie siedzisz! - krzyknęłam i zaczęłam uciekać.
Usłyszałam tylko jak mama mówi:
- Zaczyna się.
Ganiałyśmy się tak kilkanaście minut, dopóki nie zamknęłam się w pokoju.
Giulia dobijała się do drzwi.
- Otwieraj te drzwi! - krzyknęła.
- Nie!
Nagle wszystko ucichło. Może ona się czai? Wolę teraz nie wychodzić. Siedziałam jeszcze z 5 minut w pokoju, aż byłam zapewniona, że dziewczyna odpuściła sobie. Pewnie otworzyłam drzwi, jednak zaraz tego pożałowałam. Zwierzę rzuciło się na mnie, przyciskając do podłogi. Zaczęło mnie łaskotać.
- Przestań! Frajerze! - krzyknęłam przez śmiech.
Kiedy byłam już całkiem wykończona śmianiem się, to coś, wykorzystało mój stan i przywiązała mnie do barierek przy schodach, biorąc Nutellę zmieszaną z mlekiem.
- No to kochanie, czas na maseczkę. Co powiesz na mleczną z czekoladą? Doskonale działa na pory. - zaśmiała się szyderczo.
- Nie zrobisz tego! - krzyknęłam do niej.
- Ohh! Zrobię! - zbliżyła łyżkę mieszanki i wysmarowała mi jeden policzek, potem drugi i całą twarz.
- Teraz czas na upiększenie oczów i ust. - wyjęła czerwoną szminkę zza pleców oraz eyeliner.
"Upiększyła mnie", po czym zostawiła mnie tak.
- Giulia! Giulia! Wracaj tu! Poczekaj! Zemszczę się! - krzyczałam i próbowałam się uwolnić.
W końcu udało mi się przerwać linę i zmyć arcydzieło mojej siostry. Zeszłam z miną pełną nienawiści na dół.
- Giulia... Kotku, wiesz jak ja cię kocham? - powiedziałam, wymuszając uśmiech.
- Tak, wiem. Czekolada na poliku. - powiedziała.
- Co ci zrobiła? - spytała mama.
- Przywiązała mnie do barierek od schodów, umazała mi twarz Nutellą i mlekiem, wypełniła mi oczy eyelinerem i na usta czerwona jak diabli szminka. Dziękuję! - mówiłam to, modulując odpowiednio głos.
- Mogłybyście skończyć już te kłótnie. - powiedział tata.
- Oj tam. Tak sobie okazujemy miłość! Co nie siostrzyczko? - przytuliłam siostrę.
- No pewnie, kochanie! - odwzajemniła uścisk.
Zbliżała się 15:00. Poszłam do kuchni, gdzie przygotowałam kilka misek popcornu i colę. Zaniosłam to wszystko do sali i wróciłam jeszcze po szklanki. Wybiła 15:30 i rozbrzmiał dzwonek do drzwi. Szybko pobiegłam otworzyć. W progu ujrzałam Chiarę i Ivo. Zaprosiłam ich do środka i poprowadziłam do odpowiedniego pokoju. Po drodze minęliśmy rodziców i Giulię, którzy gdzieś wychodzili. Włączyłam film i usiadłam, między rodzeństwem.
- Czujecie... czekoladę? - spytała Chiara.
- No, Valentina... mmm... pachniesz czekoladą! - rozkoszował się Ivo.
- Yyy... nie do końca miałam tak pachnieć. - powiedziałam.
- To co się stało? - spytała Chiara.
- Długa historia może później wam opowiem.
- Czy to jest eyeliner? - zdziwiła się dziewczyna.
Popatrzyłam na nią:
- Może... Dobra, nie ważne, oglądajmy film.
W pewnym momencie filmu Ivo wstał, zamknął drzwi od sali, oparł się o nie i zaczął:
- Może wypijemy coś mocniejszego?
- Niby co? - spytała Chiara, jakby to było dla niej rutyną.
- Niby to. - powiedziałam, stojąc z butelką Jacka Danielsa obok barka wypełnionym po brzegi przeróżnymi alkoholami. Zaczęłam polewać każdemu. Alkohol lał się przez 4 filmy.
- Od dzisiaj będziesz Najebany Ivo! - zaśmiałam się. 
Szczerze? Nie wypiłam za dużo.
- Nie jestem, aż tak pijany! - zaprzeczył chłopak.
Wszyscy się głośno zaśmialiśmy, po czym pożegnaliśmy, a wraz z Chiarą umówiłyśmy się jutro na zakupy o 13:00.
Pobiegłam na górę, gdzie umyłam się i przebrałam w piżamę. Oczywiście nie obyło się bez sms-owej rozmowy z Najebanym. W duchu się głośno zaśmiałam.
Przypomniało mi się o zemście na siostrze. Jeszcze jej nie było, więc miałam czas. Wyszłam z łóżka i poszłam do kuchni po sól, Nutellę, mleko i śmierdzącą makrelę.
- To będzie coś! - powiedziałam sama do siebie i szybko pobiegłam do pokoju siostry.
Gdy wszystko już było gotowe, wróciłam do pokoju, zamknęłam drzwi na klucz i wróciłam do łóżka, gdzie czekały na mnie 2 nieodebrane połączenia od chłopaka.
Oddzwoniłam. Nasza rozmowa skończyła się po 2:30, kiedy to usłyszałam krzyk Giuli.
- Dobra Ivo, kończę, bo widocznie goryl się obudził. - zaśmiałam się.
- Goryl, czyli? - spytał zdezorientowany.
- Moja siostra bystrzaku. - zaśmiałam się, a on mi zawtórował.
- No dobra, widzimy się jutro... znaczy dzisiaj. Dobranoc, cara. - powiedział i rozłączył się.
Wygodnie ułożyłam głowę na poduszce. Moje powieki były ciężkie. Zamknęłam oczy i odpłynęłam w krainę snów... Jednak tej nocy nie dane mi było się wyspać...
_______________________________________
Ciao ragazzi! Come va?

Oto rozdział 2. Nie jestem z niego zadowolona.
Myślę, że nic się w nim nie dzieję fajnego. ;//
Jutro postaram się dodać nowy rozdział.

piątek, 23 listopada 2012

Capitolo 1

OD RAZU PISZĘ, ŻE WNĘTRZE NIE BĘDZIE SIĘ ZGADZAĆ Z TYM CO WIDZICIE NA PIERWSZYM ZDJĘCIU.

**

Właśnie stałam przed moim nowym domem. Wyglądał ślicznie! Był dokładnie taki jaki sobie wyobrażałam. Wbiegłam na posesję i szybko pobiegłam na tyły:
- Podoba ci się? - usłyszałam głos mojego taty.
- Pewnie! Jest piękny! - powiedziałam i uśmiechnęłam się do ojca.
- To może chodź zobaczysz swój pokój. - powiedziała mama wyłaniając się zza taty.
Poprowadzili mnie na górę, gdzie stanęliśmy przed drewnianymi drzwiami.
Powoli nacisnęłam klamkę od drzwi i ujrzałam swój pokój.
- No to ładnie! Nie dość, że mieszkamy w pięknych Włoszech, mamy basen to jeszcze mam śliczny pokój i do tego łazienkę w jednym! - pomyślałam zachwycając się wnętrzem pomieszczenia:
Tata wniósł moje wielkie walizki, natomiast ja poszłam do pokoju obok. Zapukałam, po czym otworzyłam drzwi i zobaczyłam, równie piękną sypialnię siostry:
- Tu jest zajebiście! - powiedziałam na wejściu.
- No nie?! - przyznała mi rację.
- Nie wiem jak ty, ja zobaczę cały dom i idę pływać. - powiedziałam i wyszłam zobaczyć pozostałe pomieszczenia. Najpierw zobaczyłam pokój rodziców:

Potem salon na tym samym piętrze:

Na dole była kuchnia i jadalnia:

Drugi salon:

Czwarta łazienka (trzy są w pokojach):

I na koniec, kino domowe (!):

Oprócz tego znajdował się też bar. Ten dom jest cudowny! Po obchodach poszłam do swojego pokoju i rozpakowałam swoje rzeczy do garderoby. Założyłam strój kąpielowy, wzięłam ręcznik i wyszłam na taras. Rzuciłam ręcznik na leżak i rzuciłam się do wody. Była 12:00. Pływałam sobie z godzinę, po czym wyszłam i położyłam się na leżaku. Usłyszałam moją rodzicielkę:
- Valentina! Obiad!
- Już idę! - krzyknęłam i ruszyłam do kuchni, gdzie dobiegł mnie zapach pizzy.
Zasiadłam do stołu i zaczęłam konsultować posiłek.
- Podoba wam się dom? - spytał tata.
- No pefnie! - krzyknęłam z pełną buzią.
- Valentina! - krzyknęła z obrzydzeniem Giulia.
- Cicho bfyyj! - uciszyłam się na co dostałam kawałkiem pizzy. - Oż ty żmijo! Masz ty ofiaro! - krzyknęłam, przełykając kawałek i rzucając kolejnym w siostrę. Podziękowałam za posiłek i szybko uciekłam na górę. Przebrałam się i ruszyłam w miasto. Postanowiłam wejść do lodziarni. Kupiłam lody, zapłaciłam, po czym się odwróciłam i moje lody wylądowały na pewnej dziewczynie. Zaczęłam przepraszać. Zdziwiłam się, kiedy poszkodowana się zaśmiała.
- Z czego się śmiejesz? - spytałam zdezorientowana.
- Śmieszne to jest. Poza tym nic się nie stało. Jestem Chiara, a ty? - powiedziała i podała mi rękę.
Zaśmiałam się i również ją podałam, mówiąc:
- Valentina. A pan obok?
- Ivo. Brat Chiary - pokazał szereg swoich białych ząbków.
- Nie widziałam cię tutaj jeszcze. - zaczęła Chiara.
- Ba... dzisiaj się przeprowadziłam z Londynu.
- Wow! Zawsze chciałem odwiedzić Londyn. - zachwycił się Ivo.
- Uwierz! Nie chciałbyś.
- Aż tak źle?
- Zależy dla kogo. Dla mnie 16 lat tam to był koszmar.
Postanowiliśmy się przejść po okolicy. Przy okazji pokazali mi różne ciekawe miejsca. Dowiedziałam się też, że będę w klasie z Chiarą. Pierwsze przypadkowe spotkanie, a tak dużo już o sobie wiemy. Ivo też był sympatyczny. Wracając do domu dowiedziałam się, że rodzeństwo mieszka naprzeciwko mnie. Ahh... zapowiada się cudownie. Wymieniliśmy się numerami i pożegnałam się ze znajomymi i umówiłam się z Chiarą i Ivo jutro u mnie o 15:30 na film.
Szybko pobiegłam do łazienki i wzięłam długą kąpiel. W końcu nikt nie dobija się do łazienki i nie drze się: Valentina! Z łazienki, ale już!
Po 2 godzinach woda zaczęła robić się chłodna. Wyszłam z łazienki w czystej piżamce i wskoczyłam do łóżka, gdzie włączyłam telewizor i zaczęłam przeskakiwać po kanałach.
Po jakimś czasie dostałam sms-a. Ivo napisał.
Szybko odpisałam mu i mój wzrok ponownie skupił się na telewizorze. Jednak zaczęliśmy pisać na dobre i mało mnie obchodziło co się dzieje na filmie. Chłopak jest naprawdę ładny. Wydaje się być sympatyczny. Ale... jest dwa lata starszy. Na pewno nie będzie zainteresowany takim dzieckiem jak ja. Dobra, nieważne! Nie wywołuj wilka z lasu.
Przykryłam się kołdrą, wyłączyłam telewizor i dalej pisałam z Ivo, jednakże padłam i na ostatniego sms-a, którego dostałam już nie odpisałam.
___________________________________________
Oto rozdział 1. Postaram się zrobić tak, by nie
zjebać tego i nie zdradzić wszystkiego za szybko. ;D

niedziela, 18 listopada 2012

Prologue

**

Nie mogę w to uwierzyć! Siedzę teraz w pokoju i pakuję swoje rzeczy do walizek. Za kilka godzin będę mieszkać w pięknych Włoszech! Nareszcie uwolnię się od szarego Londynu. Pozostawiam w nim moje szare życie, gdzie mnie nie akceptowano. Byłam inna. I to mnie skreślało. Wtem do pokoju weszła moja siostra.
- Rusz się! Zaraz jedziemy na Heathrow. - rzuciła w progach drzwi.
Moja siostra charakteryzowała się tym, że mówiła nazwami... jeżeli miała wyjść z kimś np. do restauracji, nie mówiła, że idzie do restauracji, mówiła konkretną nazwę obiektu. Czasmi bardzo mnie to wkurzało.
- Dobra. Już kończę. - powiedziałam i podniosłam się z podłogi zasuwając suwaki w walizkach.
Następnie zeszłam na dół, gdzie wszyscy już na mnie czekali.
- No nareszcie! - krzyknęła mama. - Szybko! Ładować się do auta!
Wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy na lotnisko. Jechała z nami jeszcze ciocia, która miała wziąć auto, kiedy my będziemy w samolocie. Na parkingu wraz z ciocią udaliśmy się na odprawę. 
Kiedy trzeba było się rozstać, wszyscy przytuliliśmy ciocię, która się rozpłakała.
- Trzymajcie się kochani! - powiedziała ciocia ze łzami w oczach i pomachała nam, na co odpowiedzieliśmy tym samym. Niedługo po tym siedziałam już w samolocie. Spokojnie czekałam, aż wystartujemy...
___________________________________________________
 Jest prolog. Niedługo dodam rozdział pierwszy. :D

sobota, 17 listopada 2012

Bohaterowie... :)

Imię: Valentina 
Nazwisko: Crow
Lat: 16
Pochodzenie: Anglia, Włochy
Miejsce zamieszkania: Londyn
Data urodzenia: 01.07.1996r.
Znak zodiaku: Lew
Rodzeństwo: Tak - starsza siostra
Charakter: wybuchowy, buntownicza, odważna, szalona
Pasja: Fotografia
Nienawidzi: Rozwydrzonych bachorów
Druga połówka: Brak

Imię:  Chiara
Nazwisko: Torricelli
Lat: 16
Pochodzenie: Włochy
Miejsce zamieszkania: Turyn
Data urodzenia: 12.06.1996r.
Znak zodiaku: Bliźnięta
Rodzeństwo: Tak - starszy brat
Charakter: odważna i szalona
Pasja: Taniec
Nienawidzi: pedantów
Druga połówka: Brak



Imię: Ivo
Nazwisko: Torricelli
Lat: 18
Pochodzenie: Włochy
Miejsce zamieszkania: Turyn
Data urodzenia: 29.04.1994r.
Znak zodiaku: Byk
Rodzeństwo: Tak - młodsza siostra
Charakter: szalony, buntowniczy,
Pasja: Gitara
Nienawidzi: Sztucznych dziewczyn
Druga połówka: Brak


Imię: Giulia
Nazwisko: Crow
Lat:19
Pochodzenie: Anglia, Włochy
Miejsce zamieszkania: Londyn
Data urodzenia: 18.04.1993r.
Znak zodiaku: Baran
Rodzeństwo: Tak - młodsza siostra
Charakter: spokojna, lecz umie się zabawić
Pasja: Rysowanie
Nienawidzi: bałaganu
Druga połówka: Brak



____________________________________
Oto bohaterowie. Jutro pojawi się prolog. ;)